Dzisiaj chciałabym porównać trzy produkty do pielęgnacji twarzy, lekkie kremy :
* Maybelline Dream Fresh BB 8-IN-1 wersja LIGHT
* Garnier Skin Natural B.B. Cream Miracle Skin Perfector Daily 5-IN-1 Moisturizer wersja LIGHT
* Ziaja Nuno-technologia przeciw pryszczom, antytrądzikowy krem tonujący odcień naturalny (1)
Dream Fresh oraz Garniera kupiłam przed wakacjami, potrzebowałam lekkiego kremu, który nadałby mojej cerze fajny, równy koloryt. Zachęcona reklamą telewizyjną skusiłam się na BB od Garniera i od recenzji tego produktu rozpocznę porównanie.
Głównym zamierzeniem tego kremu jest upiększanie. Rzeczywiście, po nałożeniu na twarz momentalnie skóra jaśnieje, nabiera zdrowego koloru. Krycie niestety jest znikome, prawie żadne. Jednak nie jest to mocny podkład kryjący, a zwykły krem koloryzujący, więc nie mogę tego od niego wymagać.
Krem ma bardzo intensywny zapach - cytrusowy? Używałam go głównie na wakacjach, dlatego kojarzy mi się z ciepłymi krajami. Jest bardzo wydajny, jest listopad, a wciąż pozostało mi ponad pół tubki (nie używam jednak tego kremu codziennie). Wydaje mi się, że jest to zdecydowanie produkt dla osób z cerą normalną, nie mających problemów ze świeceniem (które NIESTETY bardzo się wzmaga po nałożeniu produktu). Nie obejdzie się bez pudrowania. Nie trzyma się długo na skórze. W takim razie gdzie plusy? Otóż są :). Kiedy stosowałam go regularnie, codziennie, kondycja skóry zdecydowanie się poprawiła. Nie obciążał, nie wysuszał, nie zapychał porów. Niestety wraz z nadejściem września (i szkoły...) musiałam z niego zrezygnować. Nie radzi sobie z większymi niespodziankami, spowodowanymi zapewne stresem i hormonami. Wadą jest również mała gama kolorów (jedynie dwa odcienie). Nie mogłam się zdecydować, który wybrać : jasny czy ciemny. Padło na jasny i chyba dobrze ;).
Ogólne podsumowanie : TAK, dla osób z bezproblemową cerą. Dodatkowo niska cena zachęca do wypróbowania : ok. 20 zł.
Dream Fresh, odkrycie wakacji. To mój ulubiony produkt. Zdecydowanie!
Producent obiecuje naturalne rozświetlenie, wyrównanie kolorytu, filtr SPF 30 (hura!), korygowanie niedoskonałości, nietłustą formułę, widoczne wygładzenie oraz uczucie świeżości. A teraz jak jest w rzeczywistości - wcale nie gorzej. Tego kremu używam jako bazy pod makijaż, nakładam go na krem nawilżający a pod fluid. Jeśli akurat moja buzia wygląda przyzwoicie, Dream Fresh rozwiązuje mój problem i nie wymaga podkładu.
Bardzo fajnie dopasowuje się do twarzy, efekt wyrównania koloru widoczny jest od razu, nie trzeba oczekiwać na stopienie się kremu ze skórą. Konsystencja kremu jest dość rzadka, mogę go spokojnie nałożyć i palcami i pędzlem. Rozświetlenia nie zauważam, ale nie jest mi to potrzebne. Jeśli chodzi o niedoskonałości - hmm. Mniejsze blizny potrądzikowe na pewno ukryje, wypryski i duże blizny potrzebują pomocy korektora. Bardzo lubię ten krem, mimo że nie mam łatwej cery sprawdza się doskonale. Nie miałam kłopotów z dobraniem koloru (mamy 3 do wyboru), wzięłam najjaśniejszy. Cena podobna, ok. 23 zł (w promocjach można dostać nawet za 15 zł!). Produkt jest wydajny, używam codziennie od września (i raz na czas podczas wakacji), a tubka wciąż pełna.
A co z Ziają? Jestem fanką kosmetyków tej firmy. Krem nuno kupiła bardzo dawno temu, nie wiem, czemu przestałam go używać. Przeleżał na dnie kosmetyczki. Znalazłam go niedawno, robiąc porządki, a że data ważności do czerwca 2013, postanowiłam zrobić kolejne podejście do tego specyfiku.
Cena chyba się nie zmieniła, w granicach 7-8 zł. To duży plus, zdecydowana ulga dla mojej kieszeni. Krem ma bardzo specyficzny zapach, nie umiem określić czy ładny, czy brzydki. Zbyt mała gama kolorów (dwa odcienie). Dodatkowo kolory są beznadziejne, ciemnieją na twarzy. Po nałożeniu krem tworzy plamy. Muszę nakładać go bardzo ostrożnie i bardzo niewielką ilość. Efekt? Mam wrażenie, że rzeczywiście delikatnie leczy niedoskonałości. Nie tuszuje ich dostatecznie, ale po 2-3 dniach stosowania są one zauważalnie mniejsze. Nie zauważyłam redukcji wydzielania sebum (jak obiecuje producent). Myślę, że jeśli któraś z Was tak jak ja boryka się z wiecznymi niespodziankami, warto wypróbować ten krem. Opinii jest tyle, ile osób. Ale mi, wrażliwcowi, krem w żaden sposób nie zaszkodził. Może akurat okaże się dobrym środkiem w walce z trądzikiem.
Niestety, jak już żaliłam się wcześniej, wszystkie wymienione kremy mają niesamowicie małą gamę odcieni. Wszystkie, które posiadam, są w wersji najjaśniejszej.
Jeśli zastanawiacie się nad kupnem któregoś z tych kremów, moje starcie wygrywa Dream Fresh Maybelline.
sobota, 3 listopada 2012
piątek, 2 listopada 2012
Recenzja : Oceanic, AA Technologia Wieku 18+, peeling oczyszczający i krem nawilżająco-rozświetlający
Rozpocznę od zrecenzowania zestawu AA do pielęgnacji cery młodej. Przyznam szczerze, że na zakup tej serii zdecydowałam się po obejrzeniu reklamy z Moniką Brodką, wyglądała tak naturalnie.
Na początku kupiłam peeling oczyszczający. Produkt nie zawiera żadnych detergentów, w związku z czym postanowiłam spróbować.
Co obiecuje producent?
*oczyszczenie bez podrażnień (peeling nie zawiera mydła ani SLS)
*przywrócenie skórze gładkości i zdrowego kolorytu
*przywrócenie świeżości i blasku
*długo trwałe nawilżenie
Stosuję ten peeling dość długo, kończę właśnie drugie opakowanie, więc myślę, że spokojnie mogę wystawić recenzję. Początkowo używałam go codziennie rano i wieczorem. Niestety był to błąd, zdecydowanie podrażnił moją skórę. Nie odczuwałam dyskomfortu ani pieczenia, jednak niedoskonałości zostały rozdrapane, co nie sprzyjało niestety gojeniu. Cerę problemową mam głównie w strefie T, czyli czoło, nos i broda i niestety w tych rejonach peeling stosowany codziennie nie sprawdza się. Teraz stosuję go co 2-3 dni, raz dziennie. Stosowany raz na czas poprawia kondycję skóry, po umyciu buzia jest oczyszczona, gładka, rozświetlona. Nie czuję efektu ściągnięcia. Nie szczypie w oczy. Nie stosuję go jednak do usuwania makijażu, przed użyciem peelingu zawsze oczyszczam buzię płynem micelarnym.
Peeling jest przezroczysty, drobinki nie są duże. Moim zdaniem ma obłędny zapach : mogłabym wąchać i wąchać :). Stosowany codziennie niestety nie jest wydajny, starcza na około 2 tygodnie. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Na pewno kupię kolejne opakowanie.A teraz czas na krem. Od kremu nawilżającego wymagam PRZEDE WSZYSTKIM... nawilżenia właśnie. Na noc stosuję kurację antytrądzikową z kwasami, dlatego poranne nawilżenie jest dla mnie sprawą pierwszorzędną. Niestety, krem od AA nie posiada filtra, co przy kwasach również jest potrzebne. Ale za niecałe 20 zł myślę, że nie ma co wybrzydzać. Lubię ten krem.
Krem ma za zadanie nawilżać i rozświetlać - tak obiecuje producent. Rzeczywiście, krem posiada błyszczące drobinki. Po nałożeniu mam wrażenie, że na palcach zostaje mi brokat. Na buzi jednak nie zauważam pojedynczych drobinek : cera jest gładka, świetlista.
Krem jest koloru białego, dość szybko się wchłania. Nie powoduje powstawania zaskórników (hura!). Efekt nawilżenia nie jest spektakularny, ale coś tam robi. Dobry kremik dla młodej skóry bez wielkich problemów. Nadaje się pod makijaż. Nie zauważyłam, żeby negatywnie wpływał na niedoskonałości, może nawet troszkę rozjaśnia potrądzikowe blizny (jednak nie jestem pewna, czy to do końca jego zasługa). Niestety opakowanie nie powala : ostatnio mam fisia na punkcie opakować z pompką, dlatego w tym punkcie się przyczepię. Pompka byłaby cudowna : higieniczna, praktyczna.
Jestem zadowolona z tych dwóch kosmetyków. Zastanawiam się jeszcze nad zakupem płynu micelarnego z tej serii, jednak odstrasza mnie nieprzezroczyste opakowanie : nie lubię, kiedy nie widać, ile kosmetyku zostało.
Czy ktoś z Was używał któregoś kosmetyku z serii AA?
Pozdrowienia.
Zaczynam!
Witam serdecznie ;).
Do założenia tego bloga skłoniła mnie moja miłość do testowania, maziania, smarowania, w każdy inny sposób użytkowania kosmetyków. Chciałabym spróbować jednocześnie uporządkować moją kosmetyczkę i zadbać o cerę, z którą niestety ostatnio coraz gorzej. Mam skórę wrażliwą, niestety skłonną do trądziku. Moje zamiłowanie do wypróbowywania każdego nowego mazidła niestety nie wpływa zbawiennie na buzię. Będę tu przedstawiać recenzje produktów, których używam oraz informacje, czy obietnica producenta zgadza się z rzeczywistym efektem.
Z pozdrowieniami,
Olka
Do założenia tego bloga skłoniła mnie moja miłość do testowania, maziania, smarowania, w każdy inny sposób użytkowania kosmetyków. Chciałabym spróbować jednocześnie uporządkować moją kosmetyczkę i zadbać o cerę, z którą niestety ostatnio coraz gorzej. Mam skórę wrażliwą, niestety skłonną do trądziku. Moje zamiłowanie do wypróbowywania każdego nowego mazidła niestety nie wpływa zbawiennie na buzię. Będę tu przedstawiać recenzje produktów, których używam oraz informacje, czy obietnica producenta zgadza się z rzeczywistym efektem.
Z pozdrowieniami,
Olka
Subskrybuj:
Posty (Atom)